GL

Spory polityczne powodem kryzysu Unii Europejskiej

Rozmowa z prof. Waldemarem Sługockim, senatorem PO, zastępcą przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej.

– Wielka Brytania w świetle referendum wyjdzie z Unii Europejskiej, czy to realny scenariusz?

– Obywatele Wielkiej Brytanii w referendum opowiedzieli się za wyjściem z Unii Europejskiej. Nie była to znacząca większość. Pamiętajmy, że zwolenników tzw. Brexitu było niecałe 4 proc. spośród wszystkich biorących udział w referendum. Jest jednak ono wiążące dla władz Zjednoczonego Królestwa i trudno sobie wyobrazić zlekceważenie jego wyniku.

Także przedstawiciele instytucji unijnych jak choćby Jean-Claude Juncker podkreślają, że nie ma odwrotu od Brexitu i Unia Europejska oczekuje od Brytyjczyków szybkiego rozpoczęcia procedury wyjścia ze Wspólnoty. Unia potrzebuje bowiem stabilizacji i jasnych perspektyw politycznych i gospodarczych. Oczywiście, można zastanawiać się jak ten proces będzie przebiegał, ale jest pewne, że Wielka Brytania z Unii wystąpi, a celem Unii jest, żeby proces ten nie trwał dłużej niż dwa lata. Nie jest więc to tylko scenariusz realny lecz moim zdaniem pewny, choć zarówno dla wszystkich Brytyjczyków jaki i reszty Unii Europejskiej bardzo niepożądany.

– Czyli lepiej dla przeciwników UE gdyby Brexit się jednak nie udał?

– W Wielkiej Brytanii użyto Unii Europejskiej do rozwiązywania sporów między rywalizującymi ze sobą partiami politycznymi. Hasła eurosceptyczne były paliwem do bieżącej walki politycznej wśród brytyjskich polityków i jestem pewien, że nie sądzili oni, że większość Brytyjczyków powie nie dla Unii. Czy osiągnęli sukces? Oczywiście, że nie bo przez nich Brytyjczycy znaleźli się w trudnej sytuacji, bowiem to właśnie oni najwięcej stracą na Brexicie. Kiedy Brexit stał się faktem, politycy brytyjscy zaczęli wycofywać się z deklaracji, które leżały u podstaw wyprowadzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Okazało się, że szereg mitów oraz stereotypów, które podnosili są wielkim fałszem. Oczywistą nieprawdą jest przecież opisywana przez nich zła sytuacja ekonomiczna i finansowa Wielkiej Brytanii. Dopiero po wyjściu z Unii Zjednoczonego Królestwa ulegnie ona moim zdaniem znacznemu pogorszeniu. Dobrodziejstwem Unii jest między innymi wspólny rynek. Brytyjczycy po wyjściu ze Wspólnoty zostaną wypchnięci z tego wspólnego rynku, co spowoduje, że będą musieli prowadzić nową politykę gospodarczą z państwami, których rynki nie współdziałają handlowo w ramach UE. Rząd Wielkiej Brytanii już teraz dość dynamicznie poszukuje partnerów i prowadzi rozmowy z USA. Są plany budowania przedstawicielstw handlowych oraz dyplomatycznych w wielu miastach Stanów Zjednoczonych. Jest to jednak proces złożony i długotrwały i z pewnością nie zastąpi korzyści płynących z nieograniczonego dostępu do unijnych rynków.

– Co z się stanie z Londynem po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE?

– Londyn nie będzie już pierwszoplanowym centrum finansowym Europy. Może nim teraz zostać Frankfurt nad Menem czy Hamburg. Inne europejskie metropolie będą z pewnością także aspirować do zajęcia roli Londynu. Włodarze stolicy Zjednoczonego Królestwa zdają sobie z tego sprawę i w przekazie do mieszkańców ostrzegają, że znaczenie Londynu znacznie się zmniejszy.

– Nie widać jednak zdecydowanych ruchów Wielkiej Brytanii do wyjścia z UE?

– Pani premier May ze swoim rządem nie spieszy się do tego, aby wyprowadzić Wielką Brytanię z Unii Europejskiej, mimo , że jak już wspomniałem urzędnicy europejscy zachęcają do szybkiego złożenia wniosku o wyjście ze Unii. Pamiętajmy, że to państwo członkowskie musi wystąpić z wnioskiem o to, aby opuścić szeregi Unii. Urzędnicy europejscy nie mają takich kompetencji. Dlatego myślę, że Brytyjczycy cały czas nie oswoili się z myślą, że opuszczenie Wspólnoty może stać się faktem. Ciekawostką jest to, że Wielka Brytania po zakończeniu II wojny światowej była w wśród państw, które poważnie rozmawiały o procesie integracji w Europie. Jednak zabrakło jej w Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. I co się dzieje potem? Pragmatyczni Brytyjczycy szybko dostrzegli, że bycie poza tym głównym nurtem wydarzeń działa na ich niekorzyść. I już w 1973 r. wstępują do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej.

– Unia Europejska stanowczo mówi Wielkiej Brytanii po referendum „do widzenia”?

– Chcę podkreślić, że bardziej niebezpieczne dla Unii Europejskiej od Brexitu jest wykorzystywanie członkostwa we Wspólnocie do wewnętrznej walki politycznej. UE chce więc pokazać, że trzeba ponosić konsekwencje nieodpowiedzialnych ruchów politycznych i wykorzystywania Wspólnoty do wewnątrzpaństwowych gier partyjnych. Nie zdajemy sobie sprawy jak politycy oraz najwyżsi urzędnicy państwowi w niektórych krajach Unii, nieodpowiedzialnie przedstawiają ją w negatywnym świetle w relacji my – oni. A przecież Unia Europejska to wspólne dobro wszystkich 28 państw członkowskich i ich mieszkańców. Także nas Polaków i polskiego rządu.

– Mamy od dawna problem w Grecji, widoczne problemy wewnątrz wielu państw UE i teraz jeszcze Brexit. Czy nie jest tak, że UE to kolos, który się coraz bardziej chwieje i może upaść?

– Oczywiście Unia Europejska przeżywa trudne chwile. Ewidentnie pogłębiają się podziały pomiędzy państwa głównego nurtu i tymi, które przystąpiły do niej w ramach rozszerzeń po 2004 r. Nie oznacza to wcale, że idea integracji europejskiej musi upaść. Państwa Europy Środkowowschodniej i tak zwane państwa „starej Unii” powinny mieć świadomość, że szczególnie dzisiaj trzeba zadbać o budowanie wspólnych wartości wewnątrz całej Wspólnoty. Doskonałym kierunkiem jest solidarna UE.

– Właśnie, a czy błędem, który rozbija UE od wewnątrz nie były kolejne rozszerzenia o takie kraje jak np. Rumunia czy Bułgaria?

-Rozszerzenia Wspólnoty nie były błędem. Na tym właśnie polega solidaryzm europejski. Dlaczego mamy być na tyle egoistyczni, że skoro sami skonsumowaliśmy dobra Unii, to już nie chcemy dać tych szans innym państwom, takim właśnie jak Rumunia czy Bułgaria? Nie zapominajmy, że są konkretne kryteria, które mówią wyraźnie o tym, że państwo które nie jest w pełni demokratyczne, nie działa w nim demokratyczny system wielopartyjny, nie ma pluralizmu politycznego, nie działa gospodarka wolnorynkowa, czy nie szanuje się praw człowieka, nie ma szans na wejście do Unii Europejskiej. Najlepszym przykładem jest Turcja, która jest w poczekalni do Unii od wielu lat i pewnie, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, już tam pozostanie. Ważne jest, aby każde państwo europejskie miało szansę starać się o przystąpienie do układu. Państwa biedniejsze korzystają na tym, że mają dostęp do budżetu Unii, tak jest przecież z Polską. Przykłady inwestycji wykonanych z unijnej kasy widać doskonale niemal w każdym zakątku naszego kraju. A z drugiej strony państwa starej Unii Europejskiej przyjmują nowe państwa do swojego grona, a w zamian otrzymują nowe, ogromne rynki zbytu.

– Czy dziś mamy do czynienia z najpoważniejszym kryzysem w ramach UE?

– Bez wątpienia tak. Od 1952 r., czyli od powstania Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali tak poważnego kryzysu jeszcze nie było. Łatwiej bowiem znajduje się kompromisy w gronie sześciu państw, trudniej w grupie 9, a już dużo trudniej wypracować kompromisy w grupie 28 państw. Każde z państw członkowskich musi mieć świadomość, że UE jest wspólnym zbiorem, w którym znajduje się bo tak zdecydowało i zgodziło się na wszystkie konsekwencje związane z członkostwem. Polska znalazła się we Wspólnocie dlatego, że w czerwcu 2003 r. tak zadecydowali Polacy w referendum z przygniatającą większością na „tak” dla procesu integracji europejskiej. I była to znakomita decyzja dla nas wszystkich.

– Polski rząd jakby nie martwił się wyjściem Wielkiej Brytanii z UE i problemami wewnątrz układu?

– Jestem zaskoczony kierunkiem, jaki określił minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Jeszcze przed referendum w sprawie Brexitu zapowiedział, że Wielka Brytania będzie najważniejszym partnerem europejskim Polski. To było zaskoczenie dla wielu Polaków. Roczny bilans wymiany handlowej Polski z Wielką Brytanią wynosi około 10 mld euro, a z Niemcami ponad 41 mld euro. Naszym bezpośrednim sąsiadem są Niemcy. Nasze położenie geopolityczne jest trudne i znane wszystkim od wieków. Kluczem sprawnego handlu jest budowanie relacji między sąsiadami, zwłaszcza kiedy jednym z nich jest europejskie mocarstwem. Polska powinna być aktywniejsza w ramach Trójkąta Weimarskiego i Grupy Wyszehradzkiej. Warto wykorzystywać te dwa fora do budowania pozytywnych relacji, sojuszy i aliansów, które należy przenosić na grunt instytucji europejskich . Oparcie polityki europejskiej na relacjach z krajem, który jest eurosceptyczny, a w konsekwencji wychodzi z Unii to poważny i taktyczny błąd.

– A krytyka przepisów unijnych i twierdzenie, że nie dostosujemy się do niektórych z nich.

– Wielu młodych Polaków nie pamięta, że przed wejściem do UE nie mogliśmy bez problemów wsiąść w samolot czy samochód i pojechać do Paryża, Berlina czy Rzymu. Musimy jednak pamiętać, że niektóre wartości nie zostały nam dane na zawsze i aby je utrzymać, muszą być pielęgnowane. Nie chciałbym, abyśmy z tęsknotą odwoływali się do czasów kiedy bez przeszkód mogliśmy podróżować po państwach Unii Europejskiej i korzystać z dorobku wspólnej Europy. To nie oznacza jednak, że Unia nie popełnia błędów ale jestem zdziwiony słysząc w dyskusjach wewnątrz parlamentarnych określenia, że to Unia Europejska wprowadza nam taki a nie inny przepis. Nie, to my ten przepis wprowadzamy. To my w drodze kompromisu zgodziliśmy się taki przepis wprowadzić i musimy go przestrzegać. To nie jest tak, że jakiś obcy nam podmiot polityki międzynarodowej stworzył, a potem nakazał wprowadzić nam jakieś rozwiązanie. Mamy przecież silną reprezentację w Brukseli. To są wybrani przez nasi politycy, w dodatku z różnych partii politycznych, zarówno zdystansowanych do UE jak i proeuropejskich. Biorą oni udział w stanowieniu przepisów i tworzeniu prawa. Nasi przedstawiciele zasiadają w Radzie Unii Europejskiej, uczestniczą w procesach decyzyjnych wspólnoty. Możemy się więc zgadzać lub nie zgadzać z różnymi rozwiązaniami wprowadzanymi przez unijne instytucje, ale najpierw należy za pomocą umiejętnie prowadzonej dyplomacji osiągać kompromisy dobre dla Polski i całej Wspólnoty.

Zobacz cały tekst w portalu Gazety Lubuskiej!